Wiele dostępnych na sklepowych półkach produktów i dań gotowych bardzo nam smakuje i nie możemy się nim oprzeć. Rzadko jednak za świetnym smakiem, idzie jakość kupowanego produktu lub talent kulinarny osób, które go przygotowały. Niestety w przytłaczającej większości za wyczuwalny przez nas smak i zapach kupowanej żywności odpowiadają substancje sztucznego pochodzenia. Nie zdajemy nawet sobie sprawy, że większość z nich mogą prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia i wywoływać choroby. Przemyślane zakupy powinny leżeć u podstaw naszego codziennego postępowania. Przepisy prawne są naszym sprzymierzeńcem i bezwzględnie zabraniają ukrywania prawdziwych składów produktów. Z pomocą przychodzą nam również aplikacje, które po zeskanowaniu kody kreskowego pomagają w wyborze produktu. Dlatego kupujmy świadomie – czytajmy etykiety !
Śmieciowe jedzenie zalało półki i regały sklepów. Składy produktów przyprawiają o zawrót głowy, niekiedy przypominając tablice Mendelejewa. Rafinowany cukier odnajdujemy, tam gdzie byśmy się go w ogóle nie spodziewali tj. w wędlinie, mięsie, ketchupie i słonych przekąskach. A co gorsze w wielu przypadkach, wg lekarzy i dietetyków znajdziemy w nich jeszcze bardziej szkodliwe od cukru, syrop glukozowo- fruktozowy, aspartam (E951) i sacharynę (E954) . W składach produktów odnajdujemy elementy genetycznie modyfikowane, sztuczne konserwanty i barwniki, pozostałości środków ochrony roślin. Czy aby na pewno chcemy traktować swój organizm jak śmietnik, który to wszystko przyjmie? Odpowiedź nasuwa się jednoznaczna. Zdecydowanie NIE. Jak w wielu przypadkach uniknąć zagrożeń dla zdrowia, samopoczucia i urody? Być świadomym co kupujemy.
Każda etykieta produkty spożywczego powinna zawierać kilka podstawowych informacji, takich jak: nazwę produktu do spożycia, listę użytych składników wg proporcji, wykaz substancji pomocniczych, składniki mogące wywoływać alergię, wagę, termin spożycia, dane dotyczące sposobu przechowywania oraz dane producenta i dystrybutora. Każdy produkt spożywczy powinien zawierać również tabele zawierające opis poszczególnych wartości odżywczych tj: kaloryczność, zawartość w produkcie białka, cukrów, tłuszczów, błonnika i sodu.
Niestety czytanie etykiet, jeśli już ma miejsce, kończy się zazwyczaj na sprawdzeniu terminu ważności. Producenci stosując pogrubione nazwy produktów pięknymi czcionkami, najważniejsze dla nas rzeczy czyli skład, drukują najczęściej drobnymi literami, zniechęcając do ich czytania. Czasem dajmy się też nabrać na chwyty producentów. Hasła typu „bez glutenu” (choć trudno wyobrazić sobie co miałby robić gluten w mięsie czy marchewce), „bez GMO”, czy „bez laktozy” (gdyby faktycznie laktoza miała cokolwiek wspólnego z ryżem czy kaszą) odciągają naszą uwagę. Widząc tego typu napisy uważamy, że produkt, który kupujemy jest na pewno zdrowy i nie rezygnujemy z czytania etykiet. Również produkty na których piszę „BIO”, są często siedliskiem cukrów, aromatów i innych sztucznych dodatków. Nie traktujmy z góry tego rodzaju napisów, jako gwarancji najwyższej jakości produktu.
Większość z nas robiąc zakupy ma swoje ulubione produkty i ciężko nam przejść obok nich obojętnie. Niestety w większości nie zdajemy sobie sprawy, że nasza niepohamowana żądza zakupu danego produktu spowodowana jest dodawaniem przez producentów chemicznych substancji smakowo-zapachowych. Te sztuczne i często szkodliwe dla naszego organizmu produkty wzmacniają, zmieniają i wyrównują poziom wyczuwania smaku i zapachu. To celowe działanie, które ma na celu zadowolenie konsumenta i skłonienie go do dalszego kupowania danego produktu. Choć dodatki do żywności, aby trafiły do składu produktu muszą być dopuszczone przez odpowiednie organy kontrolujące żywność, to nie musimy się godzić aby trafiały do naszego przewodu pokarmowego. Większość z konserwantów, barwników, aromatów, polepszaczy i zagęstników, choć dopuszczona do obrotu, nie została nigdy przebadana w kontekście długoterminowego wpływu na nasz organizm i kondycję zdrowotną.
Wśród substancji smakowo zapachowych istnieją trzy główne ich rodzaje tj. naturalne, o aromacie identycznym z naturalnym i substancje sztuczne (syntetyczne). Pierwsze są oczywiście najlepsze, gdyż są to produkty naturalne najczęściej roślinne lub rzadziej zwierzęce. Substancje o aromacie identycznym jak naturalne powstają w laboratoriach przemysłu spożywczego, gdzie stara się je identycznie odtworzyć w stosunku do naturalnego. Trzecią grupą najbardziej liczną, najtańszą i najbardziej szkodliwą są barwniki i aromaty syntetyczne. Powstają na bazie cząsteczek naturalnych, które następnie są zmodyfikowane aby wzmocnić smak i zapach produktu.
Lekarze i dietetycy zwracają uwagę na szczególnie niebezpieczny często stosowany wzmacniacz smaku, jakim jest glutaminian sodu, oznaczany symbolem E620. W wielu przypadkach producenci chcąc ukryć to, że jest to „E”, piszą jego i innych chemicznych dodatków pełną nazwę pomijając „E”. Negatywny wpływ na nasze zdrowie, mogą mieć też pokrewni glutaminianowi sodowemu wzmacniacze oznaczane symbolami od E621 do E625. Na masową skalę glutaminiany dodawane są do przetworów mięsnych, wędlin, konserw, przekąsek, chipsów, koncentratów zup, sosów i przypraw. Zrezygnujmy całkowicie z produktów, które mają je w swoim składzie. Pobudzają one w sposób niekontrolowany zmysł smaku, zwiększają wydzielanie śliny i pobudzają łaknienie. Są więc szczególnie niebezpieczne dla osób otyłych i mających problemy ze zdrowiem. Zawierają dużo sodu, który zatrzymuje wodę i prowadzi do nadciśnienia tętniczego. Ponadto glutaminiany uszkadzają nerki, wzmagają dolegliwości żołądkowe, nasilają objawy astmy, powodują alergię i zwyrodnienia mózgu. Spożywane w dużych ilościach upośledzają nasz zmysł smaku. Choć oficjalnie glutaminian dopuszczony do użytku, to nie są znane badania jak reaguje z innymi chemicznymi dodatkami, które są dodawane do żywności tym bardziej, że odkłada się w organizmie.
Zrezygnujmy też z produktów, które w swoim składzie mają barwniki mogące być przyczyną alergii i wielu innych cywilizacyjnych chorób. Wśród nich wyróżnić należy tetrazynę (E102) – sztuczny barwnik żółty dodawany do pieczywa, przetworów rybnych, produktów dietetycznych. Żółcień cholinową (E104) i żółcień pomarańczową (E110) dodawane do żywności i leków. Azorubinę (E122), amarant (E123) i czerwień koszenilową (E124), barwniki czerwone dodawane głównie do alkoholi, lodów i wędlin. Wyeliminujmy też czerwień litową (E180) dodawaną do serów. Inne szkodliwe barwniki to erytrozyna (E127) występująca w owocach konserwowanych wiśni oraz indygotyn (E132) zieleń (E142), karmel (E150a i E 150d), czerń brylantową (E151) i aluminium (E173) , które występują w słodyczach, napojach słodzonych i lodach.
Spożywane konserwanty również są niezwykle szkodliwe dla naszego organizmu. Prym wiedzie tutaj kwas benzoesowy (E210) i benzoesany ( E 211, E212 i E213) główne konserwanty słodkich napojów. Nie mniej szkodliwe są siarczany, symbole od E 221 do E228 wraz z dwutlenkiem siarki (E220) oraz azotyny ( E249 i E250) i azotany ( E251 i E252) . Kolejne konserwanty, których należy unikać do przeciwutleniacze z grupy E300 tj. galusany powodujące reakcje alergiczne i winiany działające przeczyszczająco. Unikajmy także ogólnie szkodliwych dla organizmu emulgatorów takich jak kwas alginowy ( E400), karagen (E407), difosforan (E450) i matyloceluloza ( E461).
Najlepszy skład to skład krótki i prosty. Im krótsza będzie lista składników tym będzie to produkt najmniej przetworzony. Sprawdzajmy etykiety i jeśli skład produktu nam nie odpowiada, po prostu poszukajmy jego zdrowszego zamiennika. Czytajmy też ze zrozumieniem i miejmy świadomość, że sok o smaku pomarańczowym, to nie to samo co sok pomarańczowy. Pierwszy o smaku pomarańczowym bowiem będzie miał w składzie głównie wodę, sztuczny pomarańczowy smak i aromat. Drugi pomarańczowy będzie zawierał prawdziwe pomarańcze. Nie wkładajmy do koszyka wszystkiego, co nam wpadnie w ręce. Miejmy świadomość, że zjadanie konserwantów, barwników, aromatów, zagęstników, utwardzonych tłuszczów i kilogramów dodawanego cukru, syropu glukozowo-fruktozowego lub jeszcze bardziej szkodliwych słodzików jak aspartam odbije się negatywnie na naszym zdrowiu. Od dawna bowiem znana jest zasada, że jesteśmy tym, co jemy.